4. piętro [Planta 4ª] 2003 – Recenzja

4. Piętro (2003)

Planta 4ª

/Hiszpania/

Reżyser: Antonio Mercero
Scenariusz: Antonio Mercero, Albert Espinosa, 
Ignacio del Moral

Obsada: Juan José Ballesta, Gorka Moreno, Alejandro Zafra, 
Marco Martínez, Luis Ángel Priego
Muzyka: Manuel Villalta
Zdjęcia: Raúl Pérez Cubero
Gatunek: Dramat, Komedia
Czas trwania: 117 min

Tytułowe „4. piętro” to miejsce należące do oddziału onkologicznego hiszpańskiego szpitala dziecięcego. Bohaterami są „łysole” – młodzi pacjenci przebywający na oddziale. Żyją z dnia na dzień  przeżywając dramaty, radości, rozczarowania nie przejmując się przyszłością. Filmowy scenariusz oparty jest na sztuce teatralnej, a zarazem na prawdziwych przeżyciach Alberta Espinosy.

Mam mieszane odczucia względem tego filmu. Z jednej strony jest to film ciepły i pogodny, ukazujący pozytywne aspekty życia osoby chorej, a z drugiej – nie są poruszane aspekty mniej szczęśliwe, bo cała uwaga poświęcana jest jakby pokazaniu szczęścia w nieszczęściu. Ciężko jest mi się stawiać w roli samych pokrzywdzonych, ale takiego jednostronnego portretu nie kupuję. Mimo ukazywania poczynań bohaterów w dosyć radosnym świetle mało jest w filmie humoru, więc nie ma co liczyć na przysłowie zrywanie boków ze śmiechu. Komiczne wydarzenia mogą co najwyżej powodować lekki uśmiech na twarzy, bo dramat odgrywa znacznie większą rolę w odbiorze tego obrazu. Jednakże „4. piętro” nie próbuje w żaden sposób umoralniać, pouczać, czy wskazywać zachowań dobrych i złych.  Sami bohaterowie sprawiają wrażenie nie zdających sobie do końca sprawy ze swojego położenia i starają się, w sumie to nie starają się – oni żyją normalnie, co dla nas, zwykłych śmiertelników, może wydawać się bardzo dziwne. Ich życie mimo obecności w szpitalu i w niektórych przypadkach braku kończyn przypomina typowe, wesołe dzieciństwo, ale czy tak jest naprawdę nie będę się spierać – każdy powinien ocenić sam według własnych kryteriów. Doskonałą puentą powinny być słowa bohaterów: „Nie jesteśmy kalekami, jesteśmy karatekami”.