Mój ojciec i mój syn [Babam ve Oğlum] 2005 – Recenzja

Mój ojciec i mój syn (2005)

Babam ve Oğlum

/Turcja/

Reżyser: Çagan Irmak
Scenariusz: Çagan Irmak
Obsada: Fikret Kuşkan, Çetin Tekindor, Hümeyra, Yetkin Dikinciler, Binnur Kaya
Muzyka: Evanthia Reboutsika
Zdjęcia: Ridvan Ülgen
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 108 min

O rodzinych relacjach

Człowiek w jakiś sposób interesujący się kinem (tak mówię o sobie:P) dosyć rzadko sięga po filmy z egzotycznych stron jak na Polaka przystało i dlatego jeśli już się decyduje musi to być uzasadnione odpowiednim riserczem. Tym razem padło na Turcję i Çagana Irmaka. I chociaż jest to dopiero druga pozycja z tego rejonu, to druga, która w jakiś sposób skradła mi serce. Oby ta stuprocentowa skuteczność utrzymywała się jak najdłużej. „Mój ojciec i mój syn” to ciepła, bardzo rodzinna opowieść o skomplikowanych w znaczny sposób relacjach rodzinnych, a zwłaszcza głównego bohatera zarówno ze swoim ojcem jak i synem, co odbija się także na reszcie familii.

„Mój ojciec i mój syn” wydaje się filmem dosyć uniwersalnym jeśli chodzi o zrozumienie relacji, hierarchii rodzinnych, dlatego uważam, że pod tym względem może być przystępny dla każdej osoby na świecie. Nie trzeba szczegółowo znać historii (chociaż lekki akcent polityczny się jednak pojawia) tego kraju by móc się odnaleźć i dostrzec morał i pointę tego filmu, która tak jak pisałem wcześniej powinna być uniwersalna. Mimo, że film nie zagłębia się w nieodkryte meandry psychologii, czy tematy tabu to swoją prostotą, ciepłem potrafi zainteresować widza. Porusza kilka ważnych kwestii zarówno dla młodego członka rodziny jak i tego w podeszłym już wieku. Temu wszystkiego towarzyszy subtelna, dosyć gustowna muzyka z pozytywną nutką. Jedno co mnie irytowało to zbyt karykaturalna postać brata głównego bohatera.

Film nie zawiera samych kolorowych wydarzeń rodzinnych (więcej nie spoileruję), ale jednak w ogólnym rozrachunku pozostawia uśmiech, czasem może nawet przez łzy, ale zawsze jest to z pozytywnym wydźwiękiem. Także zwracajmy większą uwagę na bliskich, a film polecam, bo jest wart obejrzenia choć zupełnie nieznany w naszych stronach – może u nas takie opowieści po prostu się nie sprzedają. Dla większej zachęty dodam, że „Mój ojciec i mój syn” klimatem przypominał mi nieco filmy Kusturicy 🙂