Droga do zapomnienia [The Railway Man] 2013 – Recenzja

Droga do zapomnienia (2013)

The Railway Man

/Australia, Wlk. Brytania/

Reżyser: Jonathan Teplitzky
Scenariusz: Frank Cottrell Boyce, Andy Paterson
Obsada: Colin Firth, Nicole Kidman, Jeremy Irvine, Stellan Skarsgård, Sam Reid, Hiroyuki Sanada, Tanroh Ishida
Muzyka: David Hirschfelder
Zdjęcia: Garry Phillips
Gatunek: Biograficzny, Dramat
Czas trwania: 116 min

Nie droga, a utarta ścieżka

„Droga do zapomnienia” przedstawia dramatyczne losy brytyjskiego oficera Lomaca (Colin Firth), którego ściga widmo wojennej przeszłości. Mimo upływu lat nie potrafi zostawić za sobą bolesnej historii, ale poznając Patti (Nicole Kidman) zyskuje sprzymierzeńca w zmaganiach z samym sobą, ale i japońskim oprawcą z czasów wojny.

Film Jonathana Teplitzky’ego jest od strony technicznej zrealizowany na wysokim poziomie. Moje uwagi dlatego dotyczyć będą raczej samej wizji i pomysłu. Mimo tego, że „Drogę do zapomnienia” ogląda się z z zadziwiającym zainteresowaniem, to pozostawia pewien niedosyt. Spowodowany jest on tym, że w zasadzie na ekranie oglądamy to samo co zwykle przy produkcjach podobnego typu. Najważniejsze żeby widz się wzruszył, co myślę, że osiągnięto w większości przypadków. Sam film nie zagłębia się zbytnio w emocjonalne zawiłości przedstawiając je w dosyć powierzchowny sposób, może po to by nie zadręczyć widza. Myślę, że dramat żołnierzy zmagających się z wojennymi koszmarami można było potraktować konkretniej, bo w tej produkcji wyszło to niezbyt wiarygodnie. Wątek ten ni stąd ni zowąd pojawia się i znika, a co gorsza nie koniecznie widać piętno tej tragedii na twarzach bohaterów, no może z wyjątkiem końcówki filmu.

Od pewnego momentu można wręcz przewidzieć jak fabuła „Drogi do zapomnienia” potoczy się dalej (nawet nie znając wcześniej postaci Erica Lomaxa, ani książki, na której oparty jest film). Teplitzky poruszając się po sprawdzonej już niejednokrotnie ścieżce poszedł na skróty. Nie próbował wprowadzić żadnych elementów zaskoczenia w tej historii licząc, że to co przedstawi i tak się sprawdzi. Oczywiście miał rację, ale jak dla mnie to za mało. Można też kłócić się czy da się w zaskakujący sposób zrealizować film biograficzny, w dodatku postaci, która w pewnych środowiskach jest doskonale znana. Sądzę, że i tak ta historia została w pewnych miejscach podkoloryzowana, więc można było to zrobić w mniej szablonowy sposób. Jednak „Droga do zapomnienia” to i tak przyzwoity film i z pewnością znajdzie wielu zwolenników, bo ogląda się go z przyjemnością, a że w mało angażujący sposób, to już mniej istotne. Swoje zadanie z pewnością zrealizował – miłość i przyjaźń ponad wszystko.