Pojmani [The Captive] 2014 – Recenzja

Pojmani (2014)

The Captive

/Kanada/

Reżyser: Atom Egoyan
Scenariusz: Atom Egoyan, David Fraser
Obsada: Ryan Reynolds, Scott Speedman, Rosario Dawson, Mireille Enos, Kevin Durand, Bruce Greenwood
Muzyka: Mychael Danna
Zdjęcia: Paul Sarossy
Gatunek: Thriller
Czas trwania: 112 min

Jak zabłądzić w labiryncie

Po świetnym „Klubie 'Exotica” kandyjsko-egipskiego reżysera natychmiast zabrałem się za obejrzenie jego najnowszego projektu, pt.: „Pojmani”. No i ponownie zostałem zaskoczony – z nieba do piekła można by rzec. Nie wiem czy tylko w dramacie Egoyan czuje się jak ryba w wodzie, czy ostatni jego projekt, to tylko wypadek przy pracy. W każdym razie film pozbawiony jest ładu i składu. Nie ma sensu doszukiwanie się w tym wszystkim artystycznych wizji, bo „Pojmani”, to co najwyżej średni produkt, ale ma wszystko by stać się kiedyś poniedziałkowym megahitem polsatu.

„Pojmani” to historia rodziców, którym porwano córkę. Cass, bo tak ma na imię owe dziewczę, zostało uprowadzone z samochodu ojca, gdy ten wyszedł na chwilę do sklepu. Rozpacz rodziców, konflikty, obwinianie drugiej strony – wszystko oczywiste. Prowadzone jest także śledztwo w sprawie zaginięcia dziewczynki, która przetrzymywana jest przez pedofila z wąsikiem. Chociaż więziona jest już przez 8 lat, to nie udało jej się uciec, nie wiadomo, czy kiedykolwiek próbowała, w dodatku podoba jej się namawianie innych dzieci do wzbogacenia haremu wrażliwego pedodaddy’ego. Śledztwo prowadzi stereotypowa para – dobry i zły glina. Oczywiście dobrą i piękną częścią tego duetu jest Nicole (Rosario Dawson), natomiast jej przeciwieństwem jest porywczy i głupawy Jeffrey (Scott Speedman), który jest bardziej wkurwiający od nieszczęsnych porywaczy. Próbuje być dociekliwy, rzetelny i bystry, ale Gyllenhaalowi z „Labiryntu” do pięt nie sięga. Zresztą to nie jedyne elementy próbujące naśladować thriller Villeneuve’a – szkoda, że to wszystko z tak marnym skutkiem. W dodatku ni stąd ni zowąd okazuje się, że detektywi ze sobą romansują. Are You fucking kidding me?

Oczywiście w to, że porywacz jest pedofilem musimy wierzyć sugestii, bo żadnych konkretnych zachowań, wydarzeń potwierdzających tę hipotezę w filmie nie ma. Próżno też szukać tu logiki oraz konsekwencji w poczynaniach bohaterów. Zresztą czasami rażą tak niemożliwą głupotą, że aż zęby bolą – na nic się zda krzyczenie do ekranu, aby zastanowili się dwa razy nad następnym krokiem. Trzeba niestety pogodzić się z tym, że dzieje się coś, co pozbawione jest większego sensu i podstaw. Skakanie po osi czasu miało wprowadzić nieco zagadkowości, wnieść „Pojmanych” na wyższy poziom, pokomplikować trochę fabułę, ale to nie działa i zamiast w umyśle próbować poskładać tę historię do sensownej kupy, człowiek zastanawia się dlaczego Egoyan zrobił to tak, a nie inaczej i dlaczego tak źle. Poza samą obecnością Rosario Dawson naprawdę ciężko znaleźć elementy, które by nie kulały przez większą część opowieści. Miało być baaaardzo naciągane 5/10, ale to co napisałem wyżej sprawiło, że jednak postawię 4.