Paddington (2014) – Recenzja

Paddington (2014)

/Francja, USA, Wlk. Brytania/

Reżyser: Paul King
Scenariusz: Paul King, Hamish McColl
Obsada: Hugh Bonneville, Sally Hawkins, Julie Walters, Peter Capaldi, Nicole Kidman
Muzyka: Nick Urata
Zdjęcia: Erik Wilson
Gatunek: Komedia, Przygodowy, Familijny
Czas trwania: 95 min

 

Klasycznie i urzekająco

Nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio produkcja przeznaczona dla młodszych widzów trafiła także w moje preferencje filmowe. „Pingwiny z Madagaskaru” w wersji serialowej są wiele razy lepsze, niż to, co pojawiło się u nas w kinach na początku roku, tragiczne „Fru!”, które powinno puszczać się dzieciom za karę, nawet nadrobione jakiś czas temu oscarowe „Big Hero 6” (chociaż niezłe) nie sprawiło, że poczułem się znowu dzieckiem.
Na ratunek przyszedł miś. I to nie Koralgol, nie Uszatek, nie Kubuś Puchatek, ani też mój ulubiony Yogi, którego współczesne interpretacje zakrawają o kpinę. Wybawicielem okazał się peruwiański miś Paddington wymyślony przez Bonda, Michaela Bonda. Podchodziłem do tej produkcji z dużym dystansem i już od początku szukałem czegoś, do czego mógłbym się w końcu przyczepić, ot taka moja natura. Jednak w pewnej chwili dałem sobie już z tym spokój i dałem się po prostu uwieść tej historii.

paddington_2014_movie-1920x1200

„Paddington” żadnych schematów nie przełamuje, jest wręcz kolejnym przykładem kina, które trzyma się sprawdzonych i określonych przez gatunek ram. Oczywiście można to uznać za zarzut (co dosyć często mam w nawyku robić), ale tak uroczo przedstawiony świat i nienachalnie prowadzoną historię kupuję z miejsca. Z pewnością sprawdza się to lepiej, niż niezbyt angażujące losy pingwinów, gdzie nie było czym wypełnić pełnego metrażu, czy zrealizowane kompletnie bez polotu (chociaż to o ptakach) i fantazji „Fru!”.
Losy sympatycznego niedźwiadka w czerwonym kapeluszu dosyć szybko zdobywają serce widza, a kto nie dał się im porwać, widocznie go nie ma! Dawno nie miałem do czynienia z tak prostą, ale zarazem urokliwą opowieścią. Film Paula Kinga doskonale uzasadnia opuszczenie peruwiańskiej dżungli przez chcącego przetrwać niedźwiadka, a dalej to już mamy zbiór gagów, perypetii oraz klasyczne starcie dobra ze złem okraszone dużą dozą karykaturalności. Ale przede wszystkim trzeba wspomnieć o terapeutycznym działaniu samego Paddingtona, który ma znakomity wpływ na innych ludzi. Zupełne przeciwieństwo Teda – widać, że to nie rodzina.

url

Mnie „Paddington” pozwolił miło spędzić czas, poczuć się przez chwilę dzieckiem. Myślę, że ta produkcja ma potencjał by rozkochać (jeśli już nie rozkochała) młodsze pokolenie, ale też niektórych rodziców. Historia opowiedziana jest w klasycznym stylu, bez większych współczesnych udziwnień i naleciałości. KinoKoneser poleca! 😉