Emilis Velyvis – litewski reżyser ma już na koncie trzy produkcje. Niniejszy „Litewski przekręt” oraz wcześniejsze „Zero. Alyvinė Lietuva” oraz sequel, czyli „Zero 2” utrzymane są w identycznej konwencji. Od punktu wejścia historia rozdziela się na kilkutorową opowieść, by w finale ponownie się zasupłać. Wszystko odbywa się w oparach komediowego absurdu i żywego kina akcji.
My, jako Polacy, możemy naszym sąsiadom takiej koprodukcji pozazdrościć. Vinnie Jones w urokliwych i przaśnych (tak bardzo nam bliskich) rejonach Europy rzadko bywa, więc jego osoba jest interesującym wabikiem i warto ten tytuł spróbować pochłonąć. Choć angielski aktoro-piłkarz nie gra w „Litewskim przekręcie” pierwszych skrzypiec, to jest konkretnym bad guyem, który pojawia się na ekranie od czasu do czasu, aby wyrównać rachunek krzywd mu wyrządzonych.
Skoro fabularne losy bohaterów przenoszą się z Wielkiej Brytanii na Litwę, to… nie mogło zabraknąć polskich akcentów. Jak chociażby Andrzej, któremu nie udała się emigracja na Wyspy i musiał wrócić na włości, gdzie przydarza mu się okazja by dać Brytolom popalić. „Litewski przekręt” w jednoznaczny sposób bierze pod lupę i obnaża wszelkie uprzedzenia, fobie i stereotypy zaściankowej Europy Wschodniej, która nie nadążają za galopującym naprzód Zachodem.
Nie ma więc sensu podchodzenie do tego filmu na poważnie. Ta komedia pomyłek wraz z rozwojem wydarzeń nabiera na sile, zbierając po drodze coraz to absurdalniejsze wypadki i przypadki bohaterów. A finał ma miejsce na… WESELU, więc możecie sobie wyobrazić, co się tam może dziać. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że film zaczyna się od napadu na podziemne kasyno, a kończy na litewskim weselu, raczej nie da się przewidzieć niczego.
Nie da się uniknąć nawiązania do słynnego „Przekrętu”, bo już nawet polscy dystrybutorzy zdążyli to zauważyć, dając taki, a nie inny tytuł. Wiadomo, może to nie ta sama skala, styl i aktorzy, ale jednak trzyma akceptowalny, przyzwoity poziom. Dlatego tym bardziej wypada docenić Velyvisa, że tuż za naszą wschodnią granicą udało mu się sfinalizować taki projekt. Chciałbym taki obejrzeć w naszym polskim wydaniu, ale to marzenie ściętej głowy.
„Litewski przekręt” nie jest szczytem intelektualnym, ale zdecydowanie dostarcza. Ponadto Emilis Velyvis nadal podąża obraną ścieżką (w przeciwieństwie do swoich bohaterów), którą mu najłatwiej się poruszać, bo zna ją na wskroś. Czy zaleta to, czy wada? Mnie do tej pory się podoba. Co ważniejsze, „Litewski przekręt” nie jest wypadkiem przy pracy, bo i wcześniejsza dylogia jest całkiem przyjemna w odbiorze i równie prosta (chociaż trudna do zdobycia), co najświeższy produkt. Ode mnie 7/10, bo jaja jak berety 😉
(7 / 10)Redirected
/Wlk. Brytania, Litwa/
Reżyser: Emilis Velyvis
Scenariusz: Jonas Banys, Emilis Velyvis
Obsada: Vinnie Jones, Scot Williams, Gil Darnell, Oliver Jackson, Andrius Žiurauskas, Vytautas Šapranauskas
Muzyka: Paulius Kilbauskas, Domas Strupinskas
Zdjęcia: Feliksas Abrukauskas
Czas trwania: 99 min