Ósmy dzień [Le huitième jour] 1996 – Recenzja

Ósmy dzień (1996)

Le huitième jour

/Belgia, Francja, Wielka Brytania/

Reżyser: Jaco Van Dormael
Scenariusz: Jaco Van Dormael
Obsada: Daniel Auteuil, Pascal Duquenne
Muzyka: Pierre Van Dormael
Zdjęcia: Walther van den Ende
Gatunek: Dramat, Komedia
Czas trwania: 118 min


W „Ósmym dniu” śledzimy losy dwójki bohaterów, których drogi niespodziewanie skrzyżowały się w najodpowiedniejszym dla nich momencie. Samotny Georges (Pascal Duqenne) uciekł z zakładu upośledzonych umysłowo, natomiast zapracowany, nie radzący sobie z życiem i rodziną Harry (Daniel Auteuil) jest w najtrudniejszym okresie swojego życia. Wspólne spędzanie czasu z Georgesem jest dobrą lekcją dla Harrego, który zaczyna dostrzegać w życiu to czego wcześniej nie widział.
Ósmy dzień” w niezwykle urokliwy sposób pokazuje jak człowiek goniąc za pracą, będąc trybem tej maszyny nie dostrzega wielu drobnostek, które nadają życiu sens. Zwracanie uwagi na takie szczegóły pozwala czerpać radość i pobudza świadomość istnienia. Harry rzucając się w wir i monotonność swojej pracy zaniedbuje rodzinę i z czasem, za sprawą Georgesa, zaczyna rozumieć, że nie na tym powinno polegać życie, więc próbuje je zmienić. Świetna rola Pascala Duquenne,  który jest niczym nauczyciel dla zdołowanego Harrego, bo uczy go cierpliwości, zrozmienia, czy czerpania radości ze wszystkiego co otacza. W dodatku wypadł bardzo wiarygodnie o czym może świadczyć Złota Palma dla najlepszego aktora w 1996 roku. Fabuła „Ósmego dnia” jest dosyć prosta, ale doskonale łączy ze sobą elementy nienachalnej komedii i momentami dość ciężkiego dramatu. Z tym, że komedia jest tylko urozmaiceniem dramatycznego scenariusza, więc nie należy się spodziewać, że będziemy umierać ze śmiechu. Film pozostawia po seansie sporą dawkę optymizmu i nakłania do cieszenia się życiem jak tylko się da.  Można w nim odnaleźć pewne podobieństwa do „Nietykalnych„, który jest jednak bardziej komediową produkcją niż dzieło Van Dormaela (twórcy m.in. „Mr. Nobody”)