Southpaw (2015) – będzie hit, czy klapa

11082344_1076038662411376_5674279146973109520_o

Tuż przed weekendem pojawił się oficjalny zwiastun kolejnego projektu Fuquy, reżysera m.in. „Dnia próby”. „Southpaw”, bo tak brzmi jego tytuł, traktować będzie o losach boksera Hope’a, który miał wszystko, kochającą rodzinę, pokaźny majątek, sławę oraz sukcesy sportowe, bowiem to do niego należy mistrzowski pas w kategorii junior średniej.
Nieszczęśliwy splot wydarzeń sprawia, że Billy Hope traci wszystko co w jego życie jest najcenniejsze i stacza się na dno. Oczywiście jako bohater tego typu opowieści musi od tego dna się odbić, najlepiej w efektowny i spektakularny sposób. W drodze do odkupienia i powrotu na szczyt ma mu pomóc Tick, w tej roli lubiany przeze mnie Forest Whitaker.
Jakiś czas temu w Sieci pojawiło się zdjęcie przedstawiające odtwórcę głównej roli – Jake’a Gyllenhaala, po ogromnej transformacji fizycznej. Jego wizerunek w „Southpaw” znacząco odbiega od jego dotychczasowych cherlawych postaci. Jego sylwetka, a raczej rzeźba i muskulatura robią wrażenie, ale nie większe niż przemiana jakiej dokonał, co łatwo zaobserwować zestawiając ze sobą ostatnie role Jake’a.

Jake-Gyllenhaal-541967

Fizyczne różnice są widoczne gołym okiem. Postać upadłego boksera wydaje się być odpowiednio skrojona właśnie pod Gyllenhaala. Z informacji, które można wyszperać w internecie, wynika, że rola Billy’ego Hope’a jest bardzo zbliżona do jego poprzednich wcieleń filmowych. Jake świetnie odnajduje się w kreacjach znajdujących się w trudnym położeniu, skazanych na walkę o swoje, a także o siebie. Najbliższe wydają się charaktery jego bohaterów z „Wroga” oraz „Wolnego strzelca”, gdzie postawił na emocjonalność znajdującą się na pograniczu szaleństwa i obłędu, a wydaje mi się, że właśnie w takim tonie będzie jego najnowsze wcielenie .
„Southpaw” zapowiada się jako ciekawe widowisko, zwłaszcza, że produkcje amerykańskiego reżysera są dla mnie bardzo przystępne. Ciekaw jestem, którą ścieżką Fuqua podążył. Ciężko określić, czy film okaże się emocjonalnym i głębokim przeżyciem w stylu „Zapaśnika” Aronofskiego, czy będzie bardziej bokserskim eposem na miarę „Rocky’ego”, a może Fuqua postawi na lżejszą (choć niezbyt oryginalną) klasykę i „Southpaw” okaże się produkcją zbliżoną do tych z Van Dammem, który w pojedynkę stawiał czoła przeciwnościom losu. Tak naprawdę, to najchętniej obejrzałbym epicką mieszankę tych wszystkich filmów. Wydaje mi się, że „Southpaw” okaże się widowiskową produkcją, ale nie specjalnie wybitną, a rola Jake’a okaże się lepsza niż sam film.