Królowie lata [The Kings of Summer] 2013 – Recenzja

Królowie lata (2013)

The Kings of Summer

/USA/

Reżyser: Jordan Vogt-Roberts
Scenariusz: Chris Galletta
Obsada: Nick Robinson, Gabriel Basso, Moises Arias, Erin Moriarty, Marc Evan Jackson, Megan Mullally, Alison Brie, Nick Offerman
Muzyka: Ryan Miller
Zdjęcia: Ross Riege
Gatunek: Dramat, Komedia
Czas trwania: 93 min

Z recenzji które miałem okazję przeczytać wynika, że „Królowie lata” zdobyli sympatię publiczności. Nie sposób się z tym nie zgodzić, bo film ogląda się całkiem przyjemnie. Opowiada on o zbuntowanych nastolatkach, których życie z rodzicami z różnych względów męczyło. W końcu sprzeciwiają się niewygodnej rzeczywistości i postanawiają opuścić rodzinne cztery kąty, by zacząć nowe życie w nowym miejscu. W tym celu budują chatkę w lesie, w którym nikt ich nie może znaleźć. Tym samym spełniając scenariusz wielu niezadowolonych nastolatków, którym czasem przychodzi na myśl, by zrobić na złość rodzicom i uciec z domu szukając wolności. Jak się ta przygoda zakończy? Ja już wiem.

Pod względem wizualnym „Królowie lata” prezentują się świetnie. Twórcy spisali się na medal, bo film oparty jest na chwytliwych, ale i pięknych zdjęciach, które wyrastają na główny atut tej produkcji. Dużą rolę odgrywa też muzyka, a zwłaszcza genialna scena z trójką bohaterów wystukujących melodię w lesie na jakiejś rurze :). Przyzwoicie wypadła też obsada, chociaż tak naprawdę nie miała zbyt trudnego zadania, bo role nie były trudne i złożone. To właśnie jednopłaszczyznowość postaci jest małym mankamentem tej produkcji, bo chciałoby się jednak zobaczyć pełnię możliwości tak młodych aktorów.

Scenariusz „Królów lata” nie jest zbyt pionierski i oryginalny. I chociaż bardzo ckliwa pointa reżysera jest bardzo przewidywalna, to ostatecznie powoduje mały uśmiech na twarzy. Wartością dodaną filmu jest również zabójczy humor słowny bohaterów, który finalnie wypada bardzo pozytywnie. „Królowie lata” to produkcja niezbyt ambitna i nowatorska, ale rolę rozrywkową spełnia jednak należycie. Ciężko też oprzeć się wrażeniu, że z pomysłu można było wycisnąć znacznie więcej.