Głosy (2014)
The Voices
Reżyser: Marjane Satrapi
Scenariusz: Michael R. Perry
Obsada: Ryan Reynolds, Gemma Arterton, Anna Kendrick, Jacki Weaver
Muzyka: Olivier Bernet
Zdjęcia: Maxime Alexandre
Gatunek: Komedia, Thriller
Czas trwania: 107 min
Schizofreniczny świat absurdu
Jerry (Ryan Reynolds) – z pozoru sympatyczny gość klasy średniej, pracuje w fabryce asortymentu łazienkowego. Niby nie różni się od innych, ale jako jedyny wydaje się nie narzekać na swoje życie i pracę, która dla innych wydaje się być karą. Jego świat mieni się w różowych barwach (dosłownie!), a sam wygląda jak ożywiony partner lalki Barbie – Ken. Ten stan nie wynika z pozytywnego nastawienia bohatera do życia, ale jest efektem nie brania przypisanych mu leków, co z biegiem czasu prowadzi do coraz większych kłopotów, z których każde kolejne są jeszcze bardziej absurdalne i mniej interesujące. Dźganie nożem, piłowanie ciał, czy porwania są tutaj na porządku dziennym.
Satrapi znalazła skuteczny sposób na zobrazowanie świata schizofrenika. Pies z kotem o odmiennych poglądach służą Jerremu jako domowi doradcy. On znajdujący się pod ich znaczącym wpływem, skazany jest na podejmowanie nie zawsze dobrych decyzji, które z pozycji obserwatora mogą być strasznie absurdalne i niedorzeczne, ale już dla samego chorego niekoniecznie. Rozmowy ze zwierzętami łudząco przypominają częsty bajkowy zabieg pomagający bohaterowi w podjęciu decyzji – mam tu na myśli pojawianie się sumienia i kusiciela, czyli anioła na jednym i diabła na drugim ramieniu, których nastawienie jest zupełnie przeciwstawne. Nadanie wewnętrznym sporom Jerrego zwierzęcej postaci zdecydowanie wypada korzystnie, ale same dialogi nie są niestety zbyt błyskotliwe, żeby nie powiedzieć nudne.
Koncepcja przyjęta przez Marjane Satrapi jest zadziwiająco atrakcyjna i oryginalna. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek wcześniej oglądał na ekranie schizofrenię w tak komediowym, a zarazem krwistym sosie. Wielbiciele Satrapi owym pomysłem z pewnością nie będą zaskoczeni, bo autorka „Persepolis” już wcześniej poruszała się w świecie absurdu, ironii, czy groteski. Przyznać trzeba, że ma ona zmyślne oko obserwacji wobec otaczającej nas rzeczywistości, a wyłapaną codzienność potrafi w lekki sposób przenieść na ekran.
„Głosy” to przede wszystkim oryginalna koncepcja i absurdalny humor – poza tymi elementami ciężko doszukać się tego, co podczas seansu jest nieodzowne, czyli jakichkolwiek emocji oraz chociaż małej dawki napięcia, które pozwoliłby nie być obojętnym wobec działań głównego bohatera. Fabuła byłaby bardziej angażująca, gdyby nie była poprowadzona w tak beznamiętny sposób. Nawet poczynania Jerrego, od pewnego momentu, podążają znaną już większości ścieżką, gdzie próżno liczyć na zaskoczenia. Pomysł jest ciekawy, natomiast jego wykonanie już nie wszystkim przypadnie do gustu.