Arbitraż [Arbitrage] (2012) – Recenzja

Arbitraż (2012)

Arbitrage

/USA/

Reżyser: Nicholas Jarecki
Scenariusz: Nicholas Jarecki
Obsada: Richard Gere, Tim Roth, Susan Sarandon, Laetitia Casta, Brit Marling, Nate Parker
Muzyka: Cliff Martinez
Zdjęcia: Yorick Le Saux
Gatunek: Dramat, Thriller
Czas trwania: 107 min

Robert Miller (Richard Gere) jest jednym z nowojorskich tuzów finansjery. Sprawia wrażenie usatysfakcjonowanego i spełnionego. Prowadzi dobrze prosperujący biznes, ma wspaniałą i kochającą żonę Ellen (Susan Sarandon), inteligentną i piękną córkę (Brit Marling), która ma zająć się prowadzeniem firmy po jego odejściu. Jednak Robert ma przed najbliższymi wiele skrzętnie ukrywanych tajemnic i czyni wszystko by nie doszło do ich ujawnienia. Zapomina jednak, że wszelkie czyny niosą za sobą konsekwencje.
Fabularny debiut Nicholasa Jareckiego prezentuje się bardzo okazale. Nieprzeciętny scenariusz uzupełnił bardzo dobrą obsadą, która nie zawodzi. „Arbitraż” bardzo przypomina amerykańskie seriale pełne nieoczekiwanych wydarzeń, rozwiązań i zwrotów akcji. Z tym, że w przypadku tego filmu mieści się to wszystko w małej(w odróżnieniu od tasiemców) ilości minut. Te rozwiązanie sprawdza się doskonale, a dla wielbicieli seriali ta produkcja może stanowić krótszą, ale niezłą alternatywę. Nie jest to jedyna zaleta dzieła reżysera ze swojsko brzmiącym nazwiskiem, bo jak wskazuje tytuł film jest pewnym osądem nad postacią bogacza Roberta Millera. Obserwując zachowanie głównego bohatera musimy dokonać pewnych refleksji nad tym, czy cel uświęca środki, czy bogatym wolno więcej, jak daleko można posunąć się w kłamstwach (poświęcając najbliższych) mając pieniądze i pozycje. Oglądając film jesteśmy zmuszeni do wydania własnego wyroku. Warto również wspomnieć o roli Richarda Gere’a, za którą został nominowany do Złotych Globów. Dawny hollywoodzki amant odgrywa w „Arbitrażu” zupełnie inną rolę i muszę powiedzieć, że sprawia genialne wrażenie. Myślę, że wcielając się w postać materialisty muszącego mieć ostatnie zdanie, wiecznie siwy aktor, stworzył jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą w karierze, kreację. Nicholas Jarecki sprostał zadaniu i stworzył ciekawy film, który łączy w sobie wiele elementów dramatycznych z thrillerem, gdzie mamy bardzo dobrze nakreślone postaci i jak się okazuje nie zawsze postępują one zgodnie ze swoją moralnością, jest też wiele napięcia i ciekawości towarzyszących poczynaniom głównie Roberta Millera. Polecam!