W moim obiektywie: Christopher Nolan

W moim obiektywie: Christopher Nolan

nolanW internecie ostatnio rządzi Nolan, w prasie Nolan, w kinie Nolan, na naszych filmowych blogach także Nolan, oczywiście ze swoim najnowszym 'epickim’ projektem, pt.: „Interstellar”. W związku z tym, że ja tego filmu prędko nie zobaczę, to przedstawie własne zestawienie jego twórczości, która w ostatnim czasie bardzo w moich oczach więcej traci niż zyskuje. Nie mogę się oprzeć także wrażeniu, że Nolan stał się ofiarą samego siebie i nic innego tylko goni własny ogon. Jak nie epickie kino komiksowe, to przeteoretyzowane momentami sci-fi. Z tym, że ta nolanowska epickość jest strasznie nachalna i przytłaczająca, jakby reżyser sam był swoim fanem i nie pozwalał nikomu mieć innego zdania. Niestety nie czas i kunszt będzie świadczył o wielkości jego filmów, ale jak widać on sam chce tę sprawę załatwić zawczasu i chyba stąd u mnie taki odbiór jego ostatnich dokonań. I nie widzę u niego żadnego epokowego arcydzieła, choć Nolan usilnie próbuje to nam wcisnąć do głów. Wielu w tę pułapkę daje się złapać, w tym także i ja, choć z pewnym umiarkowaniem. Na szczęście dzieje się to coraz rzadziej i dlatego pewnie nieprędko sięgnę po „Interstellar”, bo obawiam się, że zostanie moją Grawitacją 2.0. Odnośnie najnowszego filmu zdążyłem już się naczytać o tonach patosu (znowu), łopoczącej amerykańskiej fladze (znowu) i o próbie kalkowania innych wielkich twórców z mizernym skutkiem i pseudointelektualnego bełkotu. To nie zachęca, bo ile można…Ale dosyć gadania czas na zestawienie 😉

                  
                   Mroczny Rycerz powstaje (2012)  i Batman – początek (2005) – 5/10
 

                          Incepcja (2010), Śledząc (1998) i Mroczny Rycerz (2007) – 7/10

                                             Bezsenność (2002) i Prestiż (2006) – 8/10

Memento (2000) – 9/10
Na skróty:

Gdzie w takim razie jest miejsce „Interstellar”? Pewnie na szczycie listy – tuż przed Batmanami, jak mniemam i wróżę, a w filmowych wróżbach mogę równać się nawet z Wróżbitą Maciejem. O Nolana Batmanach słów na moim blogu padło już sporo, ale nadmienić mogę, że akurat „Mroczny Rycerz” udał się i jest jedynym, którego oglądałem tylko raz, bo po prostu udało mi się na nim nie przysnąć, co więcej całkiem atrakcyjna była to rozrywka 🙂 „Incepcja” w pewnym momencie obrała jakiś dziwny kierunek. Nie dość, że mnie kompletnie nie pasował do całej misternie zbudowanej reszty, to te całe akcje i strzelanki w białych kombinezonach(?) jak z B-klasowego filmu powodowały niesmak. Debiutanckie „Śledząc”, to chyba najmniej znana produkcja Christophera Nolana, a szkoda, bo to naprawdę kawał nieprzeciętnego i zaskakującego kryminału, który zwiastował ciekawe kino autorskie. „Bezsenność”, to z kolei pojedynek postaci, charakterów, gdzie jedną ze swoich ciekawszych ról zagrał Robin Williams, a mierzył się z nie byle kim, bo samym Alem Pacino! Z magicznym kinem mamy do czynienia w „Prestiżu”. I to nie tylko ze względu na tematykę, bo film ma świetny klimat, arcyciekawą rywalizację pomiędzy magikami oraz atrakcyjną obsadę. Najlepszym filmem Nolana jest moim zdaniem „Memento”, które jest nie do podrobienia. Świetny pomysł, realizacja, scenariusz, aktorstwo i ta cudowna nieprzewidywalność!