Share the post "Moja parszywa dwunastka, czyli gęby, których obecność na ekranie mnie irytuje!"
Moja parszywa dwunastka, czyli gęby, których obecność na ekranie mnie irytuje!
Chociaż dziś 1 kwietnia, czyli Prima aprilis, to zapewniam, że ten wpis na moim blogu żartem nie jest (przynajmniej w części), ale nie ma też na celu obrażania kogokolwiek. Każdy bowiem w życiu ma zarówno sympatie jak i antypatie. A na blogu KinoKonesera rzecz o tych drugich nastanie. Zestawienie zawierać będzie mniej lub bardziej drażniące mnie osoby ze świata kina, z których chętnie sporządziłbym ludzką stonogę. Oczywiście ze zwycięzcą na końcu tego złożonego przewodu pokarmowego. Jak się bawić to się bawić. Oświadczam też, że wpis ten tworzyłem bez żadnych środków odurzających. A kto da radę doczytać do końca będzie zwycięzcą, będzie zwycięzcą!
12. Cameron Diaz
Dla jednych ideał kobiecości, dla mnie beztalencie. W każdym kolejnym filmie próbuję odnaleźć coś co w końcu pokaże mi, że się okrutnie mylę w swoich osądach, ale znaleźć nie mogę. A cierpliwość powoli mi się kończy, piasku w klepsydrze nie zostało za wiele. Jako zła kobieta powinna pasować na głowę i przywódcę. Poza tym mam pewność, że mając z tyłu obciążenie nie przyssie się do szyby samochodu. No chyba, że ustami. I oby pierwszym i zarazem ostatnim posiłkiem nie była kolacja z arszenikiem, bo zepsuje mi zabawę 🙁
11. Ewan McGregor
Podobny problem jak z Cameron Diaz. Chociaż ma w swoim dorobku kilka filmów, które mi się spodobały, to zawsze lepiej móc oglądać twarz kobiety aniżeli faceta. I w jego przypadku nie chodzi mi nawet o ograniczony repertuar mimiczny. Po prostu ma to coś.. Coś co nie pozwala mi na niego patrzeć by poznać się na jego talencie. Wolę już patrzeć na kozy (bez podtekstów;)). Chociaż on sam został uwiedziony, to ja się taki nie czuję. Może dlatego, że jestem homofobem 🙁 Chciałbym jednak by został człowiekiem widmo bym nie musiał go już oglądać.
10. Audrey Tautou
Ponoć ma urok i wdzięk. Dla mnie jest on zupełnie niewidoczny. Może rozwiązywać największe zagadki w historii świata, może szukać mordercy, albo po prostu bajkowej miłości. Mnie i tak nigdy nie uszczęśliwi. Może dlatego, że Amelia to nie jej prawdziwe imię. Niech daruje sobie te lilie i przestanie już czarować wieczną dziewczęcością – czas dorosnąć to nie Amelia w krainie czarów.
9. Tom Cruise
Człowiek od możliwych misji niemożliwych. Nawet mimo kilku dobrych filmów i ról z pewnością z tego zestawienia nigdy się nie wydostanie. Ktoś musi bowiem pomóc fizycznie numerowi 7 w targaniu numeru 8 w razie czego, bo wiek pana niżej już nie ten… I tym razem to Cruise będzie zakładnikiem, nie będę z nim negocjować. Niech ma oczy szeroko otwarte i nie myśli, że to sen – oby tylko nie obudził się w nim wampirzy instynkt. Chociaż to człowiek honoru, to jakoś go nie lubię, wolno mi.
8. Woody Allen
Legenda kina. Inteligentny, dowcipny, z ogromną wiedzą życiową i miłosną. Tak mówią. Podróżowałem z nim po Barcelonie, Rzymie, Paryżu. Byłem nawet na Manhattanie. Dalej jednak nie wiem jak działa miłość oraz co tak naprawdę nas kręci i podnieca. Cóż… gdybym tylko wiedział wcześniej, że te tajniki próbuje mi sprzedać człowiek, który sam ma dziwne relacje z innymi kobietami, to oszczędziłbym sobie mnóstwo czasu. To dopiero zgrywus…. dalej o miłości wiem tyle co zawsze, czyli gówno. Tyle dobrego, że końcu zrozumiałem jakiś jego dowcip…
7. Channing Tatum
Prawdziwy loverboy. Nie dość, że przystojny, to każdemu dokopie siejąc spustoszenie i jeszcze zatańczy do każdej piosenki, nawet do „Ona tańczy dla mnie”. Channing to istny człowiek renesansu, uzdolniony na wielu płaszczyznach. Jest także świetnym sportowcem i nie robi mu różnicy czy kopie futbolówkę, czy rzuca piłkę do kosza. A tak naprawdę to jest na tej liście z zazdrości, mojej zazdrości 🙁 KinoKoneser shame on you. Oby tylko mnie nie dopadł…
6. Johny Depp
Człowiek-kameleon, a w zasadzie człowiek-pirat, ale jak tak dalej pójdzie zostanie klaunem. Niestety. Ktoś powiedział kiedyś, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. To jak Johny rozmienił się na drobne jest zatrważające. Być może to wina marzeń i czekolady, a może na starość utknął w króliczej norze wraz z Alicją. Nie da się być wiecznie młodym – wszyscy się starzeją. Szkoda chłopa. A z pewnością picie rumu nie sprawi, że tak o tym wszystkim zapomnę.
5. Leslie Nielsen
Ponoć o zmarłych nie należy źle pisać i mówić. Dlatego napiszę tylko o filmach z jego udziałem, które dla wielu są kultowe, dla mnie też kiedyś były, ale stetryczałem, zdziadziałem i zmieniłem zdanie, bo mnie już w ogóle nie bawią. Ilekroć widzę tego Pana w TV szybko zmieniam kanał. Chociaż za Nielsenem nie przepadam, to jego już nie zaprzęgnę do mojego projektu, bo kto umarł ten nie żyje. Stał się niepotrzebnym elementem mojej układanki. Szkoda.
4. Michael Cera
Aktor energiczny i żywiołowy niczym leniwiec. Supersamiec, który nie wie skąd się biorą dzieci. Ironia losu. Mimo młodego wieku zdążył zapoznać się zarówno z początkami ludzkości jak i jej tragicznym końcem. Nie wiem po co on występuje i kto mu za to płaci. W jego miejsce równie dobrze można postawić makietę o jego sylwetce i wyglądzie, różnica będzie żadna. No może on sam się mniej zmęczy. Póki co ja to robię oglądając filmy z jego udziałem ;(
3. Piotr Adamczyk
Mężczyzna pracujący. Żadnego filmu, ani reklamy się nie boi. Zapłacisz to wystąpi nawet na Twoim weselu. Tylko nie wiem czy jako papież da Wam ślub, czy jako ujmujący Karol odbije Ci narzeczoną, czy jako Szopen zagra Ci na weselu, a może po prostu wpadnie naciągnąć Cię na kredyt mieszkaniowy, który będziesz spłacać do końca życia.Czy jest sens w to się uwikłać? Nie sądzę. Natomiast prawda jest tak, że niedługo będę tego Pana widzieć nawet w lodówce, oby nie jako kolejną osobę, która znajdzie metodę na głoda :/
2. Steve Carell
Ma wygląd człowieka z „Mody na sukces”. Już to sprawia, że musiałem go tu umieścić. Chociaż jako 40-letni prawiczek mógłby się tam nie odnaleźć. Mimo, że kocha, lubi i szanuje to „Kolacją dla palantów” sprawił, że go nienawidzę. Żaden film mnie tak nie zirytował, nawet „Kac Wawa”. Najgorsza irytacja następuje wtedy, gdy się szmiry nie spodziewasz kompletnie. Ta rola zaważyła na braku sympatii do tej postaci. Niech cierpi będąc niemal na samym końcu łańcucha pokarmowego tak jak ja męczyłem się próbując obejrzeć to dzieło.
1. Robin Williams
Człowiek, który potrafi się uśmiechać i smucić jednocześnie. Wyraz twarzy Williamsa jest tak drażniący, że obecność w filmach tego Pana powoduje obniżenie oceny o co najmniej jedno oczko. Na szczęście nie zawsze. Czasami trafi się dobra dusza, która skutecznie odwróci moją uwagę od tej skwaszonej miny. Człowiek, który może spowodować traumę i bezsenność. Najgorsze, że może być każdym, a zawsze pozostaje sobą. Nie ma więc znaczenia, czy prowadzi program w radiu, czy telewizji, może grać doktora, bezdomnego, a nawet trupa. I tak zawsze jest tragiczny i nieoglądalny.