El Cuerpo (2012)

El Cuerpo (2012)

/Hiszpania/

Reżyser: Oriol Paulo
Scenariusz: Oriol Paulo, Lara Sendim
Obsada: José Coronado, Hugo Silva, Belén Rueda, Aura Garrido, Juan Pablo Shuk
Muzyka: Sergio Moure
Zdjęcia:Óscar Faura
Gatunek: Thriller
Czas trwania: 108 min

Niemal mistrzowska hiszpańska szkoła intrygi. Tak w skrócie można opisać film Oriola Paulo. Hiszpański reżyser pomagał w tworzeniu scenariusza do filmu Guillema Moralesa, pt. „Oczy Julii” – mogę powiedzieć tylko tyle, że oglądałem i za wiele z niego nie pamiętam, bo zbyt wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił. Z „El cuerpo” jest zupełnie inaczej. Konia z rzędem temu kto przewidzi finał, rozwiązanie intrygi filmu. Oriol Paulo skutecznie zwodzi przez cały czas trwania seansu. A zaczęło się od kradzieży ciała Mayki Villaverde z kostnicy, podczas której na kamerach zarejestrowano dziwne zachowanie ochroniarza potrąconego później przez samochód w trakcie ucieczki. Na miejsce wezwany jest podejrzanie zachowujący się mąż denatki.
Myślę, że taki opis, a w zasadzie zalążek fabuły zwiastuje świetne i zaskakujące widowisko. „El cuerpo” to jedna z niespodziewajek, tzn. film do którego zasiadamy bez większych oczekiwań licząc na zwykły seans i zrelaksowanie, a zostajemy niemal rozjechani przez twórców, bo fabuła nie jest jednak tak oklepana jak się mogło wydawać i zaskakuje, bo żadne z kilku obieranych przez nas rozwiązań nie ma miejsca w filmie. Chapeau bas Panie Paulo. Tempo akcji oraz spora dawka zagadkowości buduje klimat obrazu przyćmiewając nieco nieperfekcyjną warstwę techniczną produkcji, która nie jest już tak istotna. Tym samym może nam umykać udział takich osób jak chociażby Óscar Faura, który odpowiadał za zdjęcia w takich filmach jak „Niemożliwe”, „Oczy Julii”, oraz świetnym „Sierocińcu”. Chciałoby się „El cuerpo” porównać do paru bardziej znanych tytułów, ale taka podpowiedź może w dużym stopniu zepsuć seans i pozwolić na zbyt wiele skutecznych domysłów. Hiszpania po raz kolejny mnie zaskakuje i mam już na oku kolejny thriller made in Spain, chociaż nie do końca, bo przy dużym udziale kolumbijskim – jednak przy „La cara oculta” nastawiam się na podobne wrażenia.