Marc O’Brien (John Hawkes) jest niemal całkowicie sparaliżowanym poetą-dziennikarzem uzależnionym od żelaznego płuca. Podczas przygotowywania artykułu dotyczącego pożycia intymnego osób niepełnosprawnych uświadamia sobie, że mając ku temu możliwości nigdy nie miał okazji doświadczyć tego typu przyjemności. Zatrudnia więc seks surogatkę (Helen Hunt), której zadaniem będzie obycie Marca z zachowaniami seksualnymi.
Z „Sesji” opartej na prawdziwych wydarzeniach bije dużo naiwności. Upierać się można, że ciężko jest przedstawić tak specyficzną historię na tyle realnie by przyciągała, bawiła mimo ważkości tematyki. I ja to kupuję – chociaż nie w całej rozciągłości scenariusza, bo wiele elementów wydaje się zbyt podkoloryzowanych, że ciężko w nie uwierzyć normalnemu śmiertelnikowi w kontekście całej fabuły. I tak Marc mimo paraliżu jest człowiekiem szczęśliwym choć nie do końca spełnionym, a swoją osobowością urzeka rzeszę kobiet w różnym wieku kradnąc im serca.
Helen Hunt, która poprzez swoją wiarygodność, swobodę oraz łatwość z jaką zagrała tak trudną i dosyć odważną rolę seks surogatki przyćmiła Johna Hawkesa grającego główną rolę. Wydaje mi się, że to jedna z ciekawszych kreacji Helen Hunt, które miałem okazję oglądać. Główny bohater Marc nie był już tak przekonujący. Może, ze względu na to, że w wyrażaniu emocji mógł posługiwać się głównie twarzą, co nie do końca mu się udało. Ciekawą postać gra również William H. Macy, który jako ksiądz i przyjaciel wspiera Marca w jego poczynaniach nie rzadko wywołując uśmiech na twarzy.
„Sesje” wydają się korzystać na popularności tematyki „Nietykalnych”, gdzie losy sparaliżowanego człowieka są ukazane głównie z tej zabawnej i nie koniecznie tragicznej (jakby się wydawało) strony. Mimo wielu naiwności wystawiam szóstkę głównie ze względu na rolę Helen Hunt.
Share the post "Sesje [The Sessions] 2012- Recenzja"