Papusza (2013) – Recenzja

Papusza (2013)

/Polska/

Reżyser: Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze
Scenariusz: Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze
Obsada: Jowita Budnik, Zbigniew Waleryś, Antoni Pawlicki, Artur Steranko
Muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewicz
Zdjęcia: Krzysztof Ptak, Wojciech Staroń
Gatunek: Dramat, Biograficzny
Czas trwania: 131 min

Jadą wozy…

Zdaje się, że to pierwszy na blogu KinoKonesera tak dobry film made in Poland. To już kolejny wspólny film autorstwa państwa Krauze, który swoją fabułą opisuje faktyczne wydarzenia i postaci. Tym razem swoją opowieść oparli na cygańskiej postaci tragicznej – Papuszy. Poetce, której talent pośrednio wpłynął na ujawnienie światu romskiej tradycji i zasad oraz finalnie wykluczenie jej ze społeczeństwa romskiego. Przy takiej produkcji nie można zapomnieć było o odzwierciedleniu ówczesnych realiów i życia z cygańskich taborów. Co zresztą duetowi reżyserskiemu udało się znakomicie. Jednak najważniejszą częścią filmu stanowią skomplikowane losy utalentowanej bohaterki, która jako jedna z nielicznych Romów umiała pisać i czytać.

Z całą stanowczością stwierdzam, że „Papusza” to film kompletny i świetnie wyważony. Zdjęcia, scenografia, muzyka, aktorstwo – wszystko to jest na bardzo dobrym poziomie. Jak widać nie trzeba sięgać po znane i ponoć utalentowane nazwiska by w filmie uzyskać wiarygodne charaktery. A ich odwzorowanie nie mogło być łatwe, bo żadna z głównych postaci nie posiadała prostoliniowej, prostej osobowości. Te wewnętrzne rozwarstwienia oraz niejasności ukazano z dużą dozą autentyczności. Można więc powiedzieć, że Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze zadbali o wszystkie najdrobniejsze elementy, co powoduje, że film ogląda się z ogromną przyjemnością i uwagą. Film oddziaływa przez to na wszystkie zmysły pozwalając napawać się m.in. klimatyczną muzyką, czy perfekcyjnymi statycznymi ujęciami. A poprzez zrealizowanie „Papuszy” w czerni i bieli uzyskano doskonały efekt surowości i ponurości, co stoi raczej w opozycji do dosyć rozrywkowego i swawolnego trybu życia cygańskiej społeczności. Dlatego wyszedł z tego poruszający obraz, gdzie ta radość i zabawa nie przysłoniła dramatu głównej bohaterki.

Ta bardzo ciekawie przedstawiona opowieść potrafi pochłonąć bez reszty, czego jestem doskonałym przykładem. „Papusza” ma w sobie jakąś magię, która potrafi zaczarować widza (nie tylko klimatem opowieści) i utrzymać ten stan długo po seansie. Państwo Krauze trzymają poziom! Oby więcej takich filmów w Polsce i na moim blogu. Polecam, bardzo 😉