Last Vegas (2013)
/USA/
Reżyser: Jon Turteltaub
Scenariusz: Dan Fogelman
Obsada: Michael Douglas, Robert De Niro, Morgan Freeman,Kevin Kline, Mary Steenburgen
Muzyka: Mark Mothersbaugh
Zdjęcia: David Hennings
Gatunek: Komedia
Czas trwania: 105 min
Odjazdowy kwartet
Nie często zdarza mi się skreślić film przed jego obejrzeniem, a niestety „Last Vegas” było jednym z nich. Fakt, że Fogelman przeplata lepsze scenariusze gorszymi, a Turteltaub to typowy mainstreamowy wyrobnik średniej klasy (na szczęście obyło się bez N. Cage’a w obsadzie) nie pomagały w zdecydowaniu się na ten tytuł. Jednak jakaś siła wyższa sprawiła, że postanowiłem z tą pozycją się zapoznać. Tym większe było moje zdziwienie, gdy film okazał się być naprawdę zabawny i ciekawy.
Twórcy „Last Vegas” nie prezentują niczego pionierskiego, nie wytyczają też nowych ścieżek w kinie komediowym. Sam scenariusz Fogelmana jest co najwyżej średni, ale ta opowieść ma w sobie tajemniczą nutkę magii, która w tylko sobie znany sposób potrafi oczarować widza tym co już zna i widział co najmniej kilka razy. Zdarzył się już nawet podobny wyjazd paczki znajomych na wieczór kawalerski do tego samego Las Vegas („Kac Vegas”), co w omawianej produkcji. Jednakże średnia wieku bohaterów „Last Vegas” jest niemal dwa razy większa, więc jedyne czego można być pewnym, to dobrej zabawy. Wyprawa czwórki przyjaciół odbywa się w atmosferze pretensji pomiędzy Paddim (Robert De Niro) a Billim (Michael Douglas), która nieco odciąża zabawowy charakter wycieczki jak i samego filmu z czasem stając się równie ważnym elementem dzieła Turteltauba.
Dlatego „Last Vegas” to przyjemne, komediowe kino, które pozwala w dobrym nastroju spędzić ponad półtorej godziny. No może nieco mniej, bo sam początek jest trochę niemrawy. Mimo wieku panowie odgrywający główne role nie wyszli z wprawy i potrafią nadal skutecznie skupiać na sobie uwagę, wypadając przy tym bardzo naturalnie. Mniej naturalnie wypadła w epizodzie Weronika Rosati, której rola swego czasu została rozdmuchana w polskiej telewizji jakby grała co najmniej rolę drugoplanową. Na pocieszenie dla niej – 50 Cent nie pojawiał się na ekranie dłużej od niej ;). Dupy nie urywa, ale jest sympatycznie.