Mama [Mommy] 2014 – Recenzja

Mama (2014)

Mommy

/Kanada/

Reżyser: Xavier Dolan
Scenariusz: Xavier Dolan
Obsada: Anne Dorval, Antoine-Olivier Pilon, Suzanne Clément
Muzyka: Noia
Zdjęcia: André Turpin
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 140 min

Zabiłam mojego syna?

Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule recenzji. I nie chodzi tu wcale o akt morderstwa, czy nawet znęcanie fizyczne, bo wszystko rozgrywa się na poziomie psychiki matki i syna. Jest to nawiązanie do jego debiutanckiego filmu „Zabiłem moją matkę”, który wydaje się lustrzanym odbiciem jego najnowszego projektu. Głównie dlatego, że relacja rodzicielska przedstawiana jest głównie z perspektywy matki, co wpływa także na inny odbiór więzi ich łączącej. Pierwszy film Dolana wydaje się przedstawiać jego własny osąd na sprawę, natomiast w „Mamie” obraz ten wygląda już inaczej, bo jak wiadomo – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dolanowi udało się przekonująco wcielić w matczyną skórę, zrozumieć jej postawę i nakręcić o tym tak świetny i autentyczny film. Jak wiadomo filmy Dolana obfitują w elementy zaczerpnięte z jego życia, a jak pokazuje czas kanadyjski reżyser dojrzał, bo sztuką jest umieć postawić się w czyjejś sytuacji, by spróbować tego człowieka zrozumieć.

Precyzując fabułę „Mamy” – film przedstawia skomplikowaną relację samotnej matki (Anne Dorval) z synem (Antoine-Olivier Pilon), który jest nadpobudliwy i agresywny. Po raz kolejny młody reżyser opiera swój projekt o trójkąt emocjonalny. Akcja filmu toczy się w wyimaginowanych czasach, gdzie dziecko sprawiające problemy można oddać do ośrodka pomijając jakąkolwiek ścieżkę sądową. Odbierając syna z ośrodka Diane postanawia odbudować rodzicielskie relacje, ale jest jej trudno – traci pracę i brakuje jej pieniędzy. Na szczęście pojawia się jąkająca sąsiadka, która swoją osobą daje promyk nadziei niepełnej rodzinie. Bohaterowie stłumieni są natłokiem problemów, nieszczęść i niepowodzeń, przez co nie mogą żyć pełnią życia, ani nawet obrazu – film zrealizowany jest w formacie 4×4, co wydaje się powodować dodatkową ciasnotę i ograniczanie bohaterów.

Z pewnością Xavier Dolan dojrzał, wpłynęło to także na jego najnowszy projekt, który jest lepiej wyważony, sprawia wrażenie bardziej przemyślanego i dopracowanego. Nie epatuje już tak nachalnie homoseksualizmem, czy ogólnie nazywając to seksualnością. Jest pod tym względem bardziej powściągliwy. Zyskuje na tym film, bo pojawiają się niejednoznaczności, niedopowiedzenia, na które widz sam chce znaleźć odpowiedź. W „Mamie” brak także, znanych z poprzednich produkcji, scen pokazujących samouwielbienie do własnego talentu i umiejętności, które często traktowałem jako niepotrzebny narcyzm. Teraz nie musimy wycierać ekranu od wylewających się nań sugerowanych oraz jedynych słusznych dolanowskich odpowiedzi i poglądów. Ten brak nachalności jest zauważalny – od razu film ogląda się lepiej. Takiego Dolana chcę oglądać. Nie wiem, czy jest to jego najlepszy projekt, ale z pewnością najbardziej mainstreamowy i przystępny oraz nie pozbawiony jego autorskiego stylu. Polecam!

Za przedpremierowy seans dziękuję oczywiście dystrybutorowi – SOLOPAN