Eddie zwany Orłem (2016) – Recenzja

eddie edwards
Mnóstwo pochlebnych opinii, a pośród nich moja bardzo sceptyczna, żeby nie powiedzieć – negatywna. „Eddie zwany Orłem” to opowieść o walce z przeciwnościami losu, o spełnianiu marzeń, na przekór opinii wszystkich otaczających ludzi. Jak można było się spodziewać nie jest to rzetelna biografia, a jedynie feel-good movie inspirowany prawdziwą postacią, wiecznie ostatniego Eddiego Edwardsa.

Ostatnie lokaty w zawodach nie zrażały go ani trochę. Liczyła się tylko frajda i radość z oddawanych skoków. Nie dziwne więc, że zrobił wszystko by spełnić swoje największe marzenie i pojechać na upragnione igrzyska olimpijskie. Ale zanim spróbował sił w skokach narciarskich, ćwiczył różne inne dyscypliny sportu, byle tylko na tę wymarzoną przez każdego sportowca imprezę pojechać. Oczywiście upór godny podziwu, ale czy sam motyw wystarczy by film uznać za świetny?

eddie-the-eagle-review-008-1500x844
Moim zdaniem nie. Można cenić Eddiego, ale mnie „Eddie zwany Orłem” nie przekonał, nie dał zastrzyku motywacji, ani nie sprawił, że stan mojego samopoczucia się poprawił. W dodatku jest to zaledwie jedna z wielu podobnych historii, która różni się jedynie głównym bohaterem i lokalizacją wydarzeń, reszta scenariusza jest podobna. Jak zwykle postawiono na sprawdzone metody. Nie mówiąc już o koloryzowaniu historii, która ma dzięki temu być jeszcze bardziej emocjonalna i odczuwalna dla widza. Takie same wnioski miałem przy okazji ‘biografii’ Pelego, gdzie te wszystkie dodatki i efektowne bajery górują nad rzetelnością w przekazywaniu faktów.

Bardzo zadziwił mnie także sposób przedstawienia Eddiego, który przez Egertona został zaprezentowany jako ktoś będący niemal na granicy upośledzenia umysłowego. W wywiadach można dostrzec, że Edwards wypowiada się w normalny sposób i jakoś wizja twórców nie współgra mi z rzeczywistością. Może starsi fani skoków narciarskich będą mieli w tym względzie coś do powiedzenia i w jakiś sposób przekonają mnie, że jednak Fletcher i spółka odwalili dobrą robotę. Póki co zostaję przy tym, że miało to tylko spotęgować współczucie widzów, nic więcej.

egerton, eddie edwards

Owszem, jako lekkie kino rozrywkowe, „Eddie zwany Orłem” może się podobać. Z pewnością wielu osobom dostarczy sporo pozytywnych emocji, jednak do mnie to nie trafia. Względy ideologiczne biorą nade mną górę i nie jestem za dostosowywaniem produkcji do potrzeb widza oraz jak największego sukcesu. Niestety takie są prawa rynku, jeśli jest zainteresowanie, to trzeba korzystać.

4 out of 10 stars (4 / 10)

eddie zwany orłemEddie the Eagle

/Niemcy, USA, Wlk. Brytania/
Reżyser: Dexter Fletcher
Scenariusz: Simon Kelton, Sean Macaulay
Obsada: Taron Egerton, Hugh Jackman, Christopher Walken
Muzyka: Matthew Margeson
Zdjęcia: George Richmond
Czas trwania: 105 min