Jeśli znacie rumuńskie kino, to raczej wiecie, że pozbawione jest fajerwerków i nie jest w żaden sposób widowiskowe. Stawia na prostotę i wiarygodne oddanie tamtejszych realiów. „Skarb” jest kolejną taką produkcją, gdzie dominują statyczne kadry, dialogi, interakcje między bohaterami oraz (a może i przede wszystkim) historyczno-socjologiczne tło. Może Porumboiu nie czyni z przywar rodaków głównego atutu, jak na naszym rodzimym podwórku Marek Koterski, ale chyba coś jest na rzeczy, bo zmysł obserwacyjny ma również nietuzinkowy.
„Skarb” jest komedią, ale nie tak oczywistą jakiej się zazwyczaj oczekuje. Nie ma one-linerów, ciętych ripost, czy żywego rechotu. Humor, jeśli występuje, opiera się głównie na zachowaniach bohaterów, którzy od czasu do czasu podejmą absurdalną decyzje. Nikt tu nie wpadnie do dziury, nie przewróci się na skórce od banana. Pełen minimalizm, oszczędność, a przy tym pełen autentyzm, który wydaje się w tym wszystkim najbardziej namacalny. Można uznać, że to pozycja bardziej zabawna, aniżeli śmieszna.
Całkowity brak akcji, dialogi, z których dowiadujemy się jakie oprocentowanie mają kredyty mieszkaniowe w Rumunii, czy będąca, gdzieś w tle legenda Robin Hooda, wybrzmiewająca także w poincie filmu. A do tego bohaterowie, którzy w dosyć absurdalnym marzeniu upatrują szansy na podniesienie luksusu życia i spłatę długów. Bo chyba tak należy rozpatrywać decyzję o zapożyczeniu się, niepłaceniu rachunków, byle tylko wypożyczyć wykrywacz metalu, mający być głównym narzędziem do poszukiwaniu skarbu zakopanego na posesji przodków. Nie ma to jak poświęcić się dla rodziny 😉
„Skarb” to obraz specyficzny, nie dla każdego, jednak lubujący się w rumuńskiej kinematografii znajdą tutaj to, co lubią. W zasadzie to chyba pierwszy tak pogodny film z tego kraju, jaki miałem okazję obejrzeć. Chociaż nie unika popularnych wątków społecznych i historycznych, to w finale pozostawia niewymuszony uśmiech na twarzy. Może dlatego „Skarb” swoim stylem przypomina mi nieco radziecką produkcję, pt.: „Kin-dza-dza”, sprzed trzydziestu lat, która także mi się podobała.
Nie znając całej historii Rumunii ciężko pewnie połączyć wszystkie kropki, ale nawet bez dogłębnej wiedzy ten „Skarb” warto odkryć, a przynajmniej warto spróbować. Może będzie to pierwszy krok do przygody z kinem rumuńskim. A ja w najbliższym czasie zmierzę się z „Policjant, przymiotnik” tego samego reżysera.
(7 / 10)Comoara
/Francja, Rumunia/
Reżyser: Corneliu Porumboiu
Scenariusz: Corneliu Porumboiu
Obsada: Toma Cuzin, Adrian Purcarescu, Cristina Cuzina Toma, Nicodim Toma
Zdjęcia: Tudor Mircea
Czas trwania: 89 min