Miłość [Amour] 2012 – Recenzja

Miłość (2012)

Amour

/Austria, Francja, Niemcy/

Reżyser: Michael Haneke
Scenariusz: Michael Haneke
Zdjęcia: Darius Khondji
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 126 min

Mniejsze zło

Głównymi bohaterami „Miłości” jest zwyczajne małżeństwo w podeszłym wieku, z kilkudziesięcioletnim stażem. Razem spędzają większość czasu oddając się wspólnym pasjom. To, wydawałoby się, cudowne przemijanie życia przerywa choroba Anne, która staje się wyzwaniem dla jej męża.
Michael Haneke bez skrupułów przedstawia nam historię miłości wystawionej na wielką próbę i to nie na jej początku, ale już pod koniec jej istnienia. Od tej opowieści bije ogromy realizm. Jeśli ktoś widział podobne sytuacje na własne oczy, będzie wiedział co mam na myśli. Gdy stan Anne (Emmanuelle Riva) się pogarsza Georges (Jean-Louis Trintignant) postanawia dotrzymać żonie obietnicy nie wysyłając jej do żadnego ośrodka i podejmuje opiekę w domu. Mąż męczy się niemiłosiernie z opieką nad ukochaną, bo raz, że musi oglądać ją cierpiącą i umierającą, a dwa, że ta odrzuca jego pomoc, chcąc odejść i nie męczyć siebie i jego. Wraz z upływającym czasem i pogłębiającą się chorobą główny bohater musi wybrać mniejsze zło. Czy będzie skazany na opiekę nad umierającą żoną, co powoduje cierpienie u obojga, czy ukrócić ten koszmar i pomóc żonie w śmierci, uwalniając się zarazem z obowiązku opieki.
Przesłanie góruje zdecydowanie nad innymi elementami filmu, ale nie sposób nie zauważyć znakomitej gry aktorskiej obojga aktorów odgrywających główne role. Największe brawa należą się jednak Emmanuelle Rivie nominowanej do Oscara.
Wbrew pozorom reżyser nie pokazuje gdzie jest granica miłości i kiedy się kończy, ale jak może być ona trudna, zwłaszcza, gdy trzeba oglądać cierpienie bliskiej osoby. „Miłość” jest obrazem rzadko spotykanym, mówiącym o miłości tak dosadnie i pokazującym zupełnie skrajny przykład, ale w życiu mają miejsce i takie sytuacje, gdzie jesteśmy między młotem a kowadłem, skazani na podjęcie trudnej decyzji. Wielu podciąga pod ten film kontrowersyjny problem eutanazji  i myślę, że jest coś na rzeczy. Mimo to i tak zawsze będzie trwał spór, które mniejsze zło jest 'lepsze’. Sam nie jestem w stanie stwierdzić, po której stronie bym się opowiedział. Z pewnością jest to produkcja warta uwagi i skłaniająca do pewnych refleksji.