Reżyser: David Gordon Green
Scenariusz: Seth Rogen, Evan Goldberg, Judd Apatow
Obsada: Seth Rogen, James Franco, Danny McBride, Craig Robinson,
Muzyka: Graeme Revell
Zdjęcia: Tim Orr
Gatunek: Komedia, Kryminał
Czas trwania:111 min
„Boski chillout” sygnowany jest podpisem, iż tworzyli go Ci sami ludzie co świetnego „Supersamca”. Jednak brak głównej postaci w osobie reżysera robi ogromną różnicę i nie pozwala na osiągnięcie równie wielkiego sukcesu. Greg Motolla ma smykałkę do robienia zabawnych komedii, czego dowodem jest wcześniej wspomniany „Supersamiec”, czy „Adventureland” i „Paul”. Do reżyserii „Boskiego chilloutu” zatrudniono Davida Gordona Greena, którego twór nie jest taki zabawny jak mógłby być, w dodatku potencjał scenariusza wydaje się nie do końca wykorzystany. Główna oś filmu opiera się na przedstawieniu zabawnych tarapatów trójki ciamajdowatych wielbicieli „zielska” – Dale’a (Seth Rogen), Saula (James Franco) oraz Reda (Danny McBride), w które wplątał wszystkich pierwszy z nich. Stało się to za sprawą tytułowego boskiego chilloutu – unikatowej odmiany trawki, którą Dale zostawił w miejscu, gdzie był świadkiem narkotykowych porachunków wysoko postawionych ludzi. Jako jedyny świadek morderstwa stanowi zagrożenie dla ich interesów, więc musi uciekać.
Opis fabuły filmu (nie ukrywam) prezentuje się okazale. Jednak oglądając ten film po raz pierwszy kilka lat temu wywoływał większe salwy śmiechu niż obecnie. Być może jest to kwestia wieku i teraz mnie bardziej bawią komedie innego typu, albo to wina tego, że oglądałem film kolejny już raz, więc nie ma takiego zaskoczenia. Niestety podczas ostatniego seansu moje miłe wspomnienia dotyczące kiedyśniejszej projekcji tworu Greena legły w gruzach. Nie da się oprzeć wrażeniu, że „Boski chillout” został stworzony dla tych czilałtujących 😉 – nawet nazwisko reżysera jest iście zielone. Przypadek? Nie sądzę;). Za to na wysokim poziomie stoją bogate w upalone teksty dialogi pomiędzy bohaterami, które wydają się doskonale odzwierciedlone. Ciężko zarzucić filmowi braki w scenariuszu, kiepską grę aktorów, czy słabą realizację techniczną, bo to wszystko wypada całkiem nieźle na tle wielu scen mających być zabawnymi – jednak nie wszystkie spełniły swoje zadanie w stu procentach i to wg mnie największa bolączka tego filmu. Nie dam sobie jednak ręki uciąć, że innych one też nie rozbawią. Z moim specyficznym poczuciem humoru ciężko mi dogodzić;) „Boski chillout” to pełna akcji, pościgów, strzelanin, pojedynków komedia z licznymi gagami i interesującymi dialogami, która wielu fanów nie tylko 'trawiastych’ komedii może rozbawić – nawet dla paru uśmiechów warto obejrzeć ten film. Moja ocena przez cztery lata (od pierwszego obejrzenia) spadła z 7 do 6 oczek.
Poza filmem (również w wersji rozszerzonej) na krążku znajdują się dodatki w postaci scen alternatywnych, krótkiego reportażu dotyczącego kontuzji odniesionych na planie przez aktorów, są też gagi i wpadki uzyskane w trakcie kręcenia materiału (które wydają się śmieszniejsze od tych w filmie) oraz „making of”, czyli materiały z tworzenia filmu zawierające również wypowiedzi aktorów i twórców „Boskiego chilloutu”.
Opis fabuły filmu (nie ukrywam) prezentuje się okazale. Jednak oglądając ten film po raz pierwszy kilka lat temu wywoływał większe salwy śmiechu niż obecnie. Być może jest to kwestia wieku i teraz mnie bardziej bawią komedie innego typu, albo to wina tego, że oglądałem film kolejny już raz, więc nie ma takiego zaskoczenia. Niestety podczas ostatniego seansu moje miłe wspomnienia dotyczące kiedyśniejszej projekcji tworu Greena legły w gruzach. Nie da się oprzeć wrażeniu, że „Boski chillout” został stworzony dla tych czilałtujących 😉 – nawet nazwisko reżysera jest iście zielone. Przypadek? Nie sądzę;). Za to na wysokim poziomie stoją bogate w upalone teksty dialogi pomiędzy bohaterami, które wydają się doskonale odzwierciedlone. Ciężko zarzucić filmowi braki w scenariuszu, kiepską grę aktorów, czy słabą realizację techniczną, bo to wszystko wypada całkiem nieźle na tle wielu scen mających być zabawnymi – jednak nie wszystkie spełniły swoje zadanie w stu procentach i to wg mnie największa bolączka tego filmu. Nie dam sobie jednak ręki uciąć, że innych one też nie rozbawią. Z moim specyficznym poczuciem humoru ciężko mi dogodzić;) „Boski chillout” to pełna akcji, pościgów, strzelanin, pojedynków komedia z licznymi gagami i interesującymi dialogami, która wielu fanów nie tylko 'trawiastych’ komedii może rozbawić – nawet dla paru uśmiechów warto obejrzeć ten film. Moja ocena przez cztery lata (od pierwszego obejrzenia) spadła z 7 do 6 oczek.
Poza filmem (również w wersji rozszerzonej) na krążku znajdują się dodatki w postaci scen alternatywnych, krótkiego reportażu dotyczącego kontuzji odniesionych na planie przez aktorów, są też gagi i wpadki uzyskane w trakcie kręcenia materiału (które wydają się śmieszniejsze od tych w filmie) oraz „making of”, czyli materiały z tworzenia filmu zawierające również wypowiedzi aktorów i twórców „Boskiego chilloutu”.