Wróg [Enemy] 2013 – Recenzja

Wróg (2013)

Enemy

/Hiszpania, Kanada/

Reżyser: Denis Villeneuve
Scenariusz: Javier Gullón
Obsada: Jake Gyllenhaal, Mélanie Laurent, Sarah Gadon, Isabella Rossellini
Muzyka: Danny Bensi, Saunder Jurriaans
Zdjęcia: Nicolas Bolduc
Gatunek: Thriller
Czas trwania: 90 min

Jeden pająk wiosny nie czyni

Ach te szumne zapowiedzi, ach te komentarze w internecie wynoszące „Enemy” ponad przeciętność.Ach te porównania do Polańskiego, Lyncha, Cronenberga, czy nawet Hitchcocka. I w końcu, ach te rozczarowanie. Zaraz po obejrzeniu najnowszego filmu Villeneuve’a przyszło mi się zastanawiać o co te wielkie halo. Nijak nie potrafię zrozumieć peanów na cześć „Enemy”. Jasne, był potencjał, mogło być znacznie lepiej, jednak wyszło średnio. Villeneuve współpracował już ze scenarzystami o znikomej sławie, ale do tej pory udawało mu się ze scenopisów wyciągnąć wszystko co najlepsze. Konwencjonalny „Labirynt” jest tego najlepszym przykładem. We „Wrogu” czegoś zabrakło, a w zasadzie zrobiono z niego nierówne kino mające udawać wielce ambitne poprzez zawoalowaną na siłę prostą fabułę, a do tego dorzucono kilka symboli. A co, nie wolno?

Żeby widz nie odgadł za szybko jaka jest fabularna prawda, twórcy rzucają pod nogi kłody, które mają wzbudzać wątpliwości i nawarstwiać niejasności. Tylko wszystko to wydaje się zrobione na siłę, bo zasadność tych scen w obliczu całej fabuły jest raczej niewielka. Typowe zagrania reżyserskie. Chociaż jak pokazują liczne komentarze „Enemy” zdobył już wielu fanów i niewielu widzom przeszkadzało to tak bardzo jak mnie. Całe te sztuczne budowanie napięcia rzadko mnie ruszało, a film nie intrygował tak jak powinien, a przecież to thriller! Obojętność doskwierała mi także wobec bohaterów, którzy jakoś mi tu nie pasowali w tym prawie surrealistycznym świecie. Kobiety będące na drugim planie, poza urodą, jakoś nie potrafiły się wyróżnić. Wszystko było więc w rękach Gyllenhaala, który dwoił się i…. w zasadzie to tylko dwoił. Daleko mu do jego znakomitych ról z „Labiryntu”, „Zodiaca”, czy nawet „Donnie Darko”.

Wszyscy z pewnością znamy powiedzonko: człowiek człowiekowi wilkiem. Twórcy „Enemy” idą dalej i uważają, że człowiek sam jest swoim największym wrogiem. Zwłaszcza taki Adam prowadzący monotonne życie, co dobitnie pokazano na początku filmu (żeby nie było wątpliwości), któremu taki stan rzeczy się nie podoba i potrzebuje zmian. To jego problemy psychiczne były przedmiotem dyskusji tej produkcji. Jego walka z samym sobą, ze słabościami, strachem przed odpowiedzialnością i zobowiązaniami. Przecież lepiej prowadzić hulaszcze i niezobowiązujące życie gwiazdora, nie mieć problemów i mieć wszystko w dupie. Przez cały seans toczy się właśnie walka o to co jest dla niego lepsze. Człowiek przez cały seans liczy, że dostanie na koniec potężnego kopniaka i spadnie z krzesła, a dostaje prztyczka w nos za swoją naiwność. A mogło być tak pięknie… najlepszy był i tak pająk, bynajmniej nie człowiek-pająk! To ci niespodzianka 😉